Forum - HAJLO.COMmunity [ forum dyskusyjne, kasa za posty, forum młodzieżowe, forum wielotematyczne ]


Nabór do ekipy forum!!! Więcej informacji: Napisz PW

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości



Krzyżackie [for Miszka :P ]
(10-12-2010 11:27) #1

Krzyżackie [for Miszka :P ]

Do Ulryka von Jungingen podjechał wielki komtur Zakonu Kuno von Lichtenstein
- Słysz, Ulryku, mój przyjacielu, idzie na nas Jagiełło z wielką potęgą. Zginąć przyjdzie, nieszczęsnym...
- Hast du schon etwas gezgłupieć? - warknął zakuty (także w żelazo) Ulryk - Myślisz, że te wsioki będą w stanie pokonać kwiat rycerstwa Zachodu, że nam jakkolwiek podskoczą? Ależ, Haaaaaans...
Kuno von Liechtenstein uśmiechnął się ponuro i wskazał na postać, która pokazała się na na wzgórzu łodwigowskiego lasku.
- Widzisz?
Postać niosła nad sobą przedmiot sporych rozmiarów, obły, jakby beczkę żelazną, jakby wieżę na bok przewróconą. Doszedłszy do miejsca, w którym wzgórze nieco stromiej opadało, postać zatrzymała się i złożyła swój ciężar na ziemi. Widać ją teraz było wyraźnie - był to ogromnego wzrostu rycerz, odziany w czarną zbroję, jego nieprzykryte hełmem krucze włosy rozwiewał lekki lipcowy wiatr. Rycerz krzyczeć coś począł w stronę szeregów zakonnych, jednak wiatr, wiejący ku Polakom, nie dozwalał usłyszeć słów. Gesty rycerza jednak były widoczne i zrozumiałe - każdy najpodlejszy knecht zrozumiał symbolikę uderzenia pięścią w zgięcie łokcia drugiej ręki, aż ta wyprostowała się nieprzyzwoicie, klepnięcie się w pośladek czy też jakby daszek uczyniony z dłoni nad wypiętym w stronę przeciwnika przyrodzeniem.
Zawyły wściekle tysiące gardeł krzyżackich, a Wielki Mistrz, donnerwetterując zajadle, następować nakazał.
Ruszyła ze chrzęstem piechota, równymi szeregami depcząc zieloną równinę. Niby żelazne mury, niby biało-czarne ściany jednolite, tłumy knechtów parły do przodu, kurz wzniecając z lipcowym upałem wysuszonej ziemi. Gdy jednak dotarły do środka dolinki między wzgórzami i wspinać się poczęły ku Polakom...
Rycerz w czarnej zbroi schylił się i uniósł obłość żelazną, z głuchym stęknięciem podniósł ją nad głowę. Na czoło wystąpiły mu krople potu, a żyły na szyi widoczne były nawet z szeregów zakonnych
- Ach-żeż, psiachmać wasza chrancowata, dyszlem chrzczona!!! - ryknął rycerz i cisnął ciężar w dół zbocza... Srebrny walec opadł na trawę i toczyć się począł ku wspinającym się coraz wyżej szeregom knechtów. Początkowo toczył się wolno, jednak nabierał prędkości, napędzany spadkiem wzgórza i własnym ciężarem, pędził coraz chyżej, migotał w obrotach, niczym srebrna lawa, wylewająca się z wulkanu, niby fala sztormowa, niby wicher... Pierwsi knechtowie nie wytrzymali, złamali szyk i pierzchać zaczęli na boki. Nielicznym jednak dane było uciec - ciężar ciśnięty przez polskiego rycerza dotarł do szeregów zakonnych i miażdżyć je począł turlaniem swym potężnym.
- Na Boga! Tegom chciał! - krzyknął król Jagiełło i dał sygnał jeździe.
...
...
...
Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy król, objeżdżając pobojowisko, zobaczył Zawiszę. Zeskoczył z konia i chwycił rycerza w objęcia.
- Tyżeś to, nie chwaląc cię, sprawił - wykrzyknął i zachwiał się niespodziewanie. Zawisza podtrzymał go.
- Spocznijcie, najjaśniejszy panie, utrudzeni być musicie.
- Na tym? - król zadrżał nieco, spoglądając na srebrny walec, ubrudzony teraz krwią i ziemią - A zresztą, niechże będzie i na tym.
- Zacna to broń - rozanielił się Zawisza - może niezbyt rycerska, ale skuteczna nad podziw, wiela ona nam zwycięstw przysporzy. Kto by pomyślał, że postęp naukowy to nie jakaś popierdółka, ale prawdziwe wspomożenie rycerstwa w boju.
Król podrapał się w koronę.
- Zaiste. Ale wiesz... No, dobrze, wytłumaczę to jeszcze raz. Kiedy dotrzemy pod Malbork, nie popisuj się już więcej mięśniami, nie baw się w Arnolda z Grazu, tylko zdetonuj "Małe pacholę" jak ojciec Leonard z Kirmu przykazali. Wybuchnij. Trachnij. Rozłomotnij. Bumnij. Tak naprawdę będzie szybciej i skuteczniej.





Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

Linki

Copyrights

Tłumaczenie: Polski Support MyBB Silnik MyBB Styl: Darek