67 (16+)
Pewna młoda dama ściągnęła sobie po dyskotece faceta na chatę. Tańczył super ale sam na sam, w domu, okazał się strasznym smutasem.
Dziewczynie nie pozostało nic innego jak wziąć inicjatywę w swoje ręce. Nakarmiła go, rozebrała, umyła, ale widocznych oznak ochoty czy też napalenia nie stwierdziła.
Z poświęceniem godnym lepszej sprawy kontynuowała jednak swe starania.
Kiedy nawet w łóżku jej partner nie wykazał żadnych oznak aktywności , ona heroicznie zaproponowała 69 na rozgrzewkę. Ale i tu musiała mu pokazać, ustawić, nakierować...
Nareszcie mogła się rozprężyć i przystąpić do konsumowania nowej znajomości...
Rozprężenie to było na tyle mocne, że dziewczynie puściły zwieracze i wyrwał jej się maleńki, tyci bączek. Lekki i bezgłośny, prawie że bezwonny...
Chłopak odczuł go jednak w ten czy inny sposób i okazał widoczny niepokój.
Kochanie! uspakajała go dziewczyna To tylko takie ciche westchnienie miłości! Nie stąd skąd myślisz...! Wszystko przez te emocje...!
Kochanie dało się udobruchać, i w prawdzie z pewną nieufnością, ale podjąło przerwaną działalność organoleptyczną.
I łapka w łapkę wszystko szło..., gdy dziewczynie znów niespodziewanie odbiło się dołem.
Ofiara tego odbicia potrząsnęła parę razy łbem, wstała i zaczęła się ubierać.
Ależ mój miły! protestowała głośno dziewczyna. Mówiłam! Westchnienie Miłości! Te emocje! Wróć!!!
Zdegustowany chłopak na to:
Może i Westchnienie Miłości, ale jeszcze 67 takich westchnień nie przeżyję...!!!