Nic nowego
Hrabia, po dłuższym pobycie za granicą, wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny lokaj Jan.
- No i cóz tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności, Janie?
- Nic nowego, jaśnie panie...No, może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano, nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły, to zdechły.
- Jak to, konie się poparzyły???... Od czego?
- Od ognia, panie, jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnię?
- Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boską, to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
- Ano, po prostu: świeczka przy trumnie teścia pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem,jaśnie panie, że nie zdarzyło się nic nowego.