Przekleństwa pomogają mi wyrazić moje emocje... Są one konkretne... Jak powiem spierdal** to znaczy to abyś spierdal**... Przy kumplach klnę ile wlezie... Ale publicznie i w domu próbuję się "przychamować".
Ja już nawet w domu przy mamie mi się zdarza, ale o ile nie robi się tego w miejscu publicznym, to wg mnie lepiej jest sobie rzucić ka przez wu, niż coś rozwalać albo kogoś broń boże.
Wiadomo że nie przystoi... Ale co innego rzucic ze zdenerwowania, a co innego używać zamiast przecinka.
Najbardziej razi mnie jak dzieciaki majac kilka latek klnal uzywajac jako przecinka.
Wiadomo raz, dwa razy dziennie, ale bez przesady.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-06-2012 23:28 przez Uncle.)
W sumie to klne sporo, ale zdarza sie ze i nie. Raz mi przeszkadza ze ktos klnie a raz nie :-D najbardziej mnie drazni jak wroce zmeczony z roboty i slysze przeklenstwa jakos tak wtedy mnie to uderza :-P
No cóż nie jestem święta ale jak mnie podkręci to jadę równo, jednak najbardziej zdarza mi sie tylko w pracy w domu jakoś nie mam potrzeby używania "przecinków"